Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
twój rozwój
17 kwietnia 2023

5 Charakterystyk Prawdziwego Uczniostwa

Autor:
Dave Patty
Szacowany czas czytania: 18min

Słowo „Uczniostwo” jest często używane i przyklejane do różnych programów i struktur. To jest coś ważnego w kościele, ale każdy to rozumie trochę inaczej. W poprzednim artykule omawialiśmy parę przykładów i kontekst uczniostwa. Czym jest Uczniostwo  Dzisiaj chcę przytoczyć pięć charakterystyk albo zasad prawdziwego uczniostwa:

  1. Zaczyna się od pasji dla Chrystusa
  2. To jest zapraszanie ludzi, by Ci „towarzyszyli”
  3. Może przebiegać wieloma ścieżkami, ale zawsze ma jeden cel
  4. Wypływa z tego, jakim stworzył Cię Bóg
  5. Proces nie jest kompletny, dopóki uczeń nie stanie się nauczycielem

Uczniostwo zaczyna się od pasji dla Chrystusa.

„Nasz Pan był przede wszystkim posłuszny woli swojego Ojca, nie potrzebom ludzi.  Efektem tego posłuszeństwa było zbawienie ludzi.  Jeśli poświęcę się wyłącznie sprawie ludzkości, szybko mnie to wyczerpie i dotrę do punktu, w którym moja miłość osłabnie.  Jednak, jeśli gorąco kocham Jezusa Chrystusa, mogę służyć ludzkości, nawet jeśli ludzie traktują mnie jak popychadło”.  Oswald Chambers

Wszystkie znane mi osoby, które skutecznie czynią innych uczniami, żywią pełną pasji miłość do Jezusa Chrystusa.

Ta pasja jest zaraźliwa, daje życie, znaczenie i cel działaniom w ramach uczniostwa.  Rich wiele mnie nauczył.  Przede wszystkim jednak pokazał mi, jak wygląda życie chrześcijanina.  Chciałem doświadczyć takiego życia z Chrystusem, jakie widziałem u niego i przez wiele lat przekopywałem wszystkie wspomnienia z tamtych czasów w poszukiwaniu wskazówek, jak mogę poznać Jezusa tak, jak on Go znał.  Wskazywał mi Chrystusa, ponieważ sam na Niego patrzył.

Czasem wzdrygam się, gdy słyszę zwrot „mój uczeń”.  W Nowym Testamencie te słowa padają wyłącznie z ust Jezusa.  Paweł pisze swoim „synu”, Tymoteuszu lub swoim „bracie” Epafrodycie.  Nazywa grupę młodych wierzących swoimi „dziećmi”, a swoich współpracowników „towarzyszami w służbie”.  Autorzy Nowego Testamentu nigdy nie określali innych wierzących mianem „swoich uczniów” czy „swoich naśladowców”.

Uczniowie, którymi się opiekujemy, nigdy nie są nasi.  Mamy czynić innych uczniami Chrystusa, nie Dave’a, Boba czy Laurie.  W Liście do Koryntian Paweł reaguje zgrozą, słysząc, że niektórzy nazywają siebie naśladowcami Pawła lub Apollosa.  „Czy Chrystus jest dla każdego inny?” – pisze z widocznym gniewem.  „Czy Paweł został za was ukrzyżowany? Albo czy w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?” (1 Kor. 1:13). Wiedział, że wielki nakaz misyjny nakazuje nam czynić innych uczniami Chrystusa, nie naszymi.  Jeśli oni mają skupiać się na Jezusie, to my również musimy.

Gdy byłem w liceum, pewien student seminarium zaczął prowadzić „grupkę uczniowską” ze mną i kilkoma moimi kolegami.  Spotykaliśmy się sumiennie raz w tygodniu o 6:30 rano, bo w końcu zaangażowanie to sedno uczniostwa.  Odpowiadaliśmy przed sobą nawzajem i omawialiśmy lekcje, bo przecież w uczniostwie chodzi o wzrost i posłuszeństwo.  Jednocześnie całe to doświadczenie zdawało się nudne i męczące.  Nie widziałem żadnych konkretnych owoców w swoim życiu i wyczuwałem, że inni uczestnicy myślą podobnie.

Po kilku miesiącach nasz lider wyznał, że pod wpływem edukacji teologicznej stracił pasję dla Jezusa.  Zaniedbał ciszy czas i praktycznie nie miał już społeczności ze Zbawicielem.  Żar w jego duszy wygasł, więc i w naszych było jedynie suche drewno.  Miłość do Chrystusa jest zaraźliwa – niestety jej brak również.  Nasze spotkania miały strukturę uczniostwa, ale nie było w nich życia.  Nie było w nich Jezusa.

Była pewna piosenka, która głęboko wpłynęła na moje życie na studiach. Leciała jakoś tak:

„Mówisz nie tylko słowami,

dla ciebie tak cennymi, dla mnie tak niejasnymi.

Lecz gdy przychodzisz do mnie, przynosisz Jego.

Przyzywa mnie w twoim spojrzeniu,

Jego głos przemawia z twoich ust,

Aż przestaję widzieć ciebie, a zamiast tego widzę Chrystusa.

Czy to błogosławiony uśmiech, święty blask nad twoją skronią?

Nie, dostrzegłem Jego obecność w chwili, gdy się zaśmiałeś”.

Uczniostwo zaczyna się od pasji dla Chrystusa.

Uczniostwo to zapraszanie ludzi, by ci „towarzyszyli”.

W Ew. Marka 3:14 Chrystus powołał dwunastu – „których też nazwał apostołami (…) by Mu towarzyszyli, by móc ich posyłać d‏o głoszenia dobrej nowiny”.  Widzimy, że Chrystus stawia przed nimi wyzwanie i powołuje ich do tego, kim mają się stać.  Widzimy Jego wizję, zgodnie z którą będą wpływać na innych ludzi i głosić dobrą nowinę o Królestwie.  Jednak zanim ta wizja się wypełni, powołuje ich, „by Mu towarzyszyli”.

Śledząc losy uczniów od tamtej chwili, widzimy, że ich szkolenie wydaje się nieco chaotyczne.  Nauczanie i przygotowanie Chrystusa jest intensywne, ale często wydaje się przypadkowe, jakby celem było kształtowanie takich surowców, jakie akurat wpadną im w ręce.  Jednak to, co się nie zmienia, to obecność Chrystusa w ich życiu oraz ich obecność w Jego.  Oni „towarzyszyli Jemu”, a On „był z nimi”.

Jeden z moich współpracowników lubi mi przypominać, że uczniostwo w wydaniu Chrystusa, Jego nauczanie, przywództwo i kształtowanie innych odbywały się w ramach życia, nie programu.  Różnica wydaje się subtelna, ale w rzeczywistości ma głębokie skutki.   Pojemnik może mieć znaczący wpływ na zawartość.

„Jak stworzyć ramy życia, w których będzie odbywać się uczniostwo?”  Nie trzeba ich tworzyć, one już istnieją.  Tworzone życie zawsze jest trochę plastikowe i bezwładne, pozbawione pulsującego bogactwa autentyczności.  Masz już ramy życia.  Żyjesz w nich. Teraz musisz zaprosić innych ludzi, by ci „towarzyszyli”.

Dla mojej żony oznacza to rozmawianie z młodą chrześcijanką o duchowych rzeczach, podczas zmywania naczyń albo pisanie zachęcających SMSów, gdy składa pranie.  Dla mnie oznacza to zabranie ze sobą Toma, gdy mam przemawiać, studiowanie Listu do Filipian podczas cichego czasu z Michaelem lub otwarte przyznanie się do problemów na spotkaniu małej grupy w niedzielę wieczór.

Dlatego tak trudno opisać uczniostwo komuś, kto nigdy go nie doświadczył.  Może ono przybrać wiele form, ale pewne wspólne cechy „dzielenia życia” pozostają niezmienne.

Chociaż nie mówi tego wprost, fakt, że Jezus wezwał uczniów, by Mu towarzyszyli, oznaczał, że On również towarzyszył im.  Bywał w ich domach, jadał kolacje z ich znajomymi, a nawet leczył ich krewnych.  Wchodząc w te naturalne dla nich środowiska, wnosił przemieniający wpływ swojej obecności i nauczanie, często radykalnie i trwale znacząc te światy.

Jeśli chcesz zacząć proces uczniostwa jakiejś młodej osoby, zacznij od „towarzyszenia jej”. Wkrocz w jej obecne życie.  Dołącz do niej, a potem zacznij używać surowców, jakie podsuwa życie, aby kształtować i prowadzić tę osobę.

Uczniostwo może przebiegać wieloma ścieżkami, ale zawsze ma jeden cel

Czasami pytamy: „Dokąd mam ich prowadzić?”  Poczucie, że nie wiemy, co dokładnie robimy, to powszechna przeszkoda na drodze uczniostwa.  Powoduje, że trzymamy się listy opracowanej przez ekspertów albo próbujemy kopiować kogoś, kto już widzi owoce swojej pracy.

Rich nie sprawiał wrażenia przygotowanego na nasze spotkania.  Jednak z drugiej strony, był przygotowany.  W jakiś sposób zawsze wiedział, gdzie mnie zabrać, niemal intuicyjnie reagując na to, co się działo.  Skąd wiedział, w którą stronę mnie prowadzić i na jakiej podstawie decydował o kolejnym kroku?

Mieszkam u stóp najwyższej góry w regionie, która ma ponad 1200 m wysokości.  Jest to ulubione miejsce turystów. W weekendy pobocza dróg często są pozastawiane autami miłośników natury, którzy wybrali się na całodniową wycieczkę.  Trasę można zacząć z wielu miejsc w dolinie, więc jest mnóstwo ścieżek prowadzących na szczyt góry.  Każda oferuje inny widok i inne wyzwania, ale wszystkie prowadzą na szczyt, skąd rozciąga się widok zapierający dech w piersiach.

Niedawno postanowiliśmy wybrać się z synem na wycieczkę.  Znam już większość ścieżek po naszej stronie góry, więc postanowiliśmy sprawdzić nowy szlak prowadzący bezpośrednio po zboczu na szczyt.  Był trudniejszy i wymagał podejmowania setek decyzji.  Czy lepiej obejść tę skałę z lewej strony, czy z prawej, okrążyć te zarośla, czy iść przez nie?  Zawsze jednak musieliśmy widzieć dwie rzeczy: fragment terenu bezpośrednio przed nami oraz szczyt w oddali.  Ponieważ zawsze widzieliśmy szczyt i nasze bezpośredni otoczenie, każda decyzja miała wyraźny kontekst, a każdy krok wypływał naturalnie z poprzedniego.

Ponieważ każda osoba zaczyna w innym miejscu, każda ścieżka uczniostwa będzie wyglądać nieco inaczej.  Jednak tym, co zapewnia kontekst podczas wybierania drogi naprzód, jest wyraźny obraz celu w oddali połączony z trzeźwą oceną najbliższego otoczenia.

Paweł opisał ten cel w Liście do Kolosan 1:28-29.  „To Jego ogłaszamy, napominając każdego człowieka i każdego z całą mądrością nauczając, tak by każdą osobę przedstawić jako doskonałą w Chrystusie. Nad tym właśnie się trudzę, z tym zmagam stosownie do Jego działania, które z całą siłą się we mnie przejawia”.  Naszym celem dla wszystkich uczniów jest dojrzałość w Chrystusie tak, aby ich życie zaczęło przypominać Jego życie.  Ta wizja ukierunkowuje naszą pracę i pozwala nam pracować ze wszystkich sił dzięki Jego mocy.

Zapytano kiedyś pewnego artystę, jak nauczył się zamieniać kawałki skał w piękne rzeźby.  „Wy widzicie skalny blok” – odpowiedział – „ale ja widzę piękną kobietę wewnątrz tej skały.  Patrzę na nią, gdy wpatruję się w kamień, a potem po prostu odłupuję to, co nie jest nią”.

Nasze zadanie wygląda podobnie.  Powinniśmy zawsze mieć przed oczami obraz Chrystusa.  To, co do niego nie należy, musi zostać usunięte.  Inne biblijne opisy dojrzałości mogą pomóc nam wyraźniej zobaczyć ten obraz.  Dobrym punktem wyjścia jest owoc Ducha Świętego, podobnie jak przykłady Bożych mężczyzn i kobiet, przedstawione w Piśmie.  Te obrazy mogą wyraźniej wskazać nam cel i dostarczyć kontekst dla kolejnych kroków.

Nasza praca ma dodatkową dynamikę, ponieważ to, co się kształtuje, jest żywe.  Jedną z rzeczy, których potrzebujemy są odpowiednie warunki do wzrostu – codzienna porcja Bożego Słowa, ćwiczenie się w posłuszeństwie, regularne oczyszczanie poprzez pokutę.  Mamy dostęp do kształtującej mocy wspólnoty wierzących, odnowy jaka daje modlitwa i ciepła Bożej łaski i miłości.  Możemy używać ich wszystkich, aby przemieniać każdego wierzącego na obraz Chrystusa.

Uczniostwo wypływa z tego, jakim stworzył cię Bóg

Boże Słowo jasno mówi, że istnieją różne dary duchowe, ale równie jasne jest, że każdy powinien zaangażować się w czynienie innych uczniami. Oznacza to, że twoje wysiłki związane z uczniostwem będą wynikać z twojego unikalnego wyposażenia i naturalnego kontekstu twojej osobowości.  Będzie ono miało unikalny charakter i formę zależną od tego, kim jesteś i jak stworzył cię Bóg.

Gdy uczniowie otrzymali zadanie nakarmienia 5000 ludzi, natychmiast skupili się na tym, czego nie mieli.  Powiedzieli Jezusowi: „To będzie kosztować tyle, ile 8-miesięczna pensja! Czy mamy wydać tyle na chleb i dać im jeść?”  (Ew. Marka 6:37). Była to niepotrzebna dyskusja, pełna frustracji i zwątpienia.  I chociaż łatwo było sobie wyobrazić, że taka kwota zaspokoi potrzeby ludzi, ich ocena sytuacji była bezużyteczna.  Nie możesz dać Chrystusowi czegoś, czego nie masz.

Z drugiej strony, gdy skupili się na tym, co mają, aby spełnić potrzeby ludzi, ich zasoby zostały pomnożone, a żołądki zostały napełnione.  W procesie uczniostwa łatwo jest zacząć patrzeć na to, czego nie mamy albo co chcielibyśmy zobaczyć.  Nie mamy dość czasu, energii, zasobów lub talentu. Łatwo jest wyobrażać sobie, jak wszystko by się zmieniło, gdybyśmy zyskali dostęp do brakujących elementów.

To jest bezużyteczne. Nie możesz dać komuś tego, czego nie masz.  Możesz jednak zrobić krok wiary i zainwestować to, co masz, prosząc Pana, by to przełamał, pobłogosławił i pomnożył.

Moja żona nie ma daru nauczania.  W uczniostwie używa daru zachęcania i modlitwy.  Ja z kolei nie mam daru administracji.  Ale potrafię przewodzić i uczyć.  Znam kobietę, która wykorzystuje w uczniostwie dar gościnności, i inną, która odwiedza kobiety i pomaga im porządkować domy.  Ma dar służby, a Bóg używa jej w najpotężniejszy sposób, by kształtować innych, podczas grzebania w szafach i przywracania porządku na świecie.

Bóg będzie również używać naszych wyjątkowych talentów i doświadczeń.  Todd prowadził wielu uczniów z piłką do kosza w jednej ręce i Biblią w drugiej.  To naturalna kombinacja dla absolwenta Szkoły Biblijnej Moody’ego, który jest jednocześnie sportowcem.  Victor prowadzi uczniów przy stole do bilarda w swoim salonie, Cari poprzez niesamowitą umiejętność prowadzenia rozmowy i mistrzowską umiejętność spędzania czasu w towarzystwie ludzi.

Kluczem jest pełne zaangażowanie w proces czynienia uczniami.  Weź to, czym obdarzył cię Bóg, oczekując, że On tego użyje.  Odkryj swój niepowtarzalny styl i poczuj się dobrze we własnej skórze.  Zaufaj, że zasoby, jakie ci dał, są wyrazem Jego mądrości.  On chce, abyś powtarzał za Pawłem „I przywiązaliśmy się do was tak bardzo, że gotowi byliśmy nie tylko przekazać wam Bożą dobrą nowinę, ale także poświęcić własne dusze – do tego stopnia was pokochaliśmy” (1 Tes. 2:8).

Proces uczniostwa nie jest kompletny, dopóki uczeń nie zostanie nauczycielem

Moje ulubione dzieło Dawsona Trotmana to niewielki traktat pt. „Born to Reproduce” (Urodzeni, by pomnażać).  To mocny tekst z jednym, podstawowym przesłaniem, że nic nie jest w pełni dojrzałe, dopóki nie wydaje owoców.  Trotman twierdzi, że należy o tym pamiętać już wtedy, gdy wierzący są jeszcze duchowymi niemowlętami.  Pewnego dnia oni też będą musieli pokazać innym życie Chrystusa.  Od momentu narodzin każdy krok naprzód musi przygotowywać ich do pomnażania.

Zaintrygował mnie jeden z opisów szkolenia w restauracjach McDonalds.  Pracownicy nie tylko uczą się, jak obracać hamburgery, ale jednocześnie uczy się ich, jak nauczyć inną osobę obracać hamburgery. Osoby, które uczą się czegoś ze świadomością, że będą przekazywać swoje umiejętności innym, o wiele lepiej opanowują materiał.

Jezus wysłał uczniów, aby służyli razem z Nim.  Ostrzegł ich, że nadejdzie czas, gdy będą musieli sami głosić dobrą nowinę.  Gdyby Chrystus zwerbował jedynie uczniów, byłaby to ślepa uliczka.  Uczniowie od początku byli przygotowywani do tego, aby czynić innych uczniami, którzy z kolei będą czynić innych uczniami, którzy będą pozyskiwać kolejnych uczniów.  W ten sposób ewangelia dotarła do mnie i do ciebie.

Nadal jestem przekonany, że nie ma lepszego modelu poszerzania Bożego Królestwa.

  • Wstęp
  • Zaczyna się od pasji dla Chrystusa
  • Zapraszanie ludzi, by ci „towarzyszyli”
  • Wypływa z tego, jakim stworzył cię Bóg
  • Nie jest kompletne, dopóki uczeń nie zostanie nauczycielem
Autor

Sprawdź również: