Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
twój rozwój
10 kwietnia 2023

Czym jest Uczniostwo?

Autor:
Dave Patty
Szacowany czas czytania: 13min

Mam w swojej biblioteczce wysoki stos książek o uczniostwie, prawdopodobnie mam ich więcej niż książek na jakikolwiek inny temat.  Wszystko zaczęło się podczas rodzinnych wakacji wiele lat temu, gdy przeczytałem biografię Dawsona Trotmana, założyciela misji the Navigators.  Zainspirowała mnie jego zdecydowana miłość do Chrystusa, ale tym, co poruszyło do głębi moją 16-letnią duszę, był nacisk, jaki kładł na uczniostwo.  Stał się moim bohaterem i od tamtego czasu pochłaniałem wszystko, co tylko znalazłem na ten temat.  Przeczytałem „Ewangelizację według planu Mistrza” Colemana i inne klasyki, takie jak „Discples are Made, not Born” (Nie rodzimy się uczniami, stajemy się nimi) Henrichsena.

Te książki odcisnęły na mnie głębokie piętno, a pasja dla uczniostwa zaczęła napędzać wszystkie moje najważniejsze decyzje związane ze służbą.  Wkrótce doszło przekonanie, że uczniostwo zawiera w sobie najskuteczniejszy model poszerzania Bożego Królestwa. Nawet dziś nic, oprócz samego Chrystusa, nie rozpala we mnie takiej pasji, jak prawdziwe, żywe uczniostwo.

Jednak nie wiem, czy je rozumiem.

Czym NIE jest Uczniostwo?

Muszę wyznać, że gdy słyszę to słowo, w mojej głowie pojawia się mnóstwo sprzecznych wyobrażeń.  Termin „uczniostwo” jest doczepiany do tysięcy programów, materiałów, strategii i służb, niczym ewangeliczny dowód zakupu.  Zastanawiam się, czy ta etykieta stała się ikoną samą w sobie tak dalece, że zapomnieliśmy, co tak naprawdę miała oznaczać.

Pewnego razu, na wyjeździe misyjnym w Korei, wymknąłem się na targowisko, żeby kupić prezent mojej żonie.  Stragany były pełne tanich ubrań, lecz ja szukałem czegoś wyjątkowego.  Przekopałem się przez stos koszulek, po czym zawołałem sprzedawcę i powiedziałem, że szukam czegoś bardziej markowego.  „Jaką markę by Pan chciał?” – powiedział z półuśmiechem, otwierając pudełko po cygarach.  „Adidas, Nike, Channel, Gucci – mamy wszystkie”.  Faktycznie – oto trzymał przede mną metki wszystkich tych marek.  „Proszę wybrać bluzę i markę, a będzie gotowa w pięć minut”.

Rozbawiło mnie to, ale zgodnie z obietnicą, wkrótce miałem w torbie towar z najwyższej półki.  Jednak mimo markowej metki, bluza farbowała, a szwy rozlazły się już podczas pierwszego prania.  Metka pozostała nowa, kolorowa, inspirująca.  Ale to nie zrekompensowało kiepskiej jakości ubrania.

Czasami, gdy oglądam, jak coś, co jest nazywane uczniostwem, rozłazi się na szwach, zastanawiam się, czy zdajemy sobie sprawę, że nie trzymamy w rękach oryginalnego produktu.

Być może dobrze byłoby zacząć od tego, czym nie jest uczniostwo.  Uczniostwo to nie 12-tygodniowy kurs.  To nie podręcznik ani program.  To nie cotygodniowe spotkanie ani studium biblijne w małej grupie.  Nie jest to żaden instytut ani dziennik modlitewny.

Uczniostwo może wykorzystywać niektóre z tych narzędzi, ale mylenie ubrania z życiem, które jest pod nim jest jak mówienie, że mój syn to ubrania, które nosi na sobie.   Nie mogę sięgnąć do jego szafy i powiedzieć, że obejmuję syna, bo trzymam jego koszulkę.  Jego życie to coś o wiele więcej niż dżinsy, które ubiera rano.

A obecność jego dżinsów niekoniecznie oznacza, że on sam tu jest.

Uczniostwo nie jest tylko dla zawodowców, ludzi, którzy mają czas czy osób, które posiadają konkretne zdolności.  To nie jest opcja do wyboru ani zalecenie.  Jestem przekonany, że chrześcijanin, który nie czyni innych uczniami, nie jest posłusznym chrześcijaninem.  Uczniostwo jest niemożliwe, a jednocześnie nie jest aż tak skomplikowane, jak myśli większość ludzi.

cytat

Uczniostwo to proces stawania się tą osobą, którą Jezus by był, jakby był tobą.

Dallas Willard

Lunche z Richem

Pytanie Richa było tak niespodziewane, że dałem się zaskoczyć.  „Zjesz z nami kolację w tym tygodniu?” Wiedziałem, że pastor kościoła z 800 wiernych, ma co robić ze swoim czasem.  Poza tym, byłem tylko bezimiennym studentem koledżu w Wheaton.  Próbowałem dać mu szansę wycofania zaproszenia.

„Mówię poważnie” – nalegał.  „Może w piątek o 17:00?”  Kiwnąłem głową na potwierdzenie i uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia, jak wygląda mój plan zajęć w tym tygodniu.  „Jeśli mam coś w piątek, mogę odwołać kolację”  – pomyślałem.  „Kolacja u Richa w domu?  O co chodzi?”

Zastanawiałem się, co zaplanował.  Jednak, gdy zjawiłem się na kolacji, zdawało się, że nic nie było zaplanowane oprócz posiłku w jego rodziną i modlitwy przy stole.  Potem usiedliśmy w salonie.  I znów, wydawało się, że nie było specjalnego programu.  Rich zadał mi kilka pytań o szkołę, a potem przedstawił główne myśli kazania, które przygotowywał na niedzielę.  „Co o tym myślisz?” – zapytał.  Dwie godziny później spojrzałem na zegarek.  „Ale ten wieczór przeleciał” – pomyślałem.  „I jak to się stało, że rozmowa zeszła na duchowe kwestie, o których tak bardzo potrzebowałem porozmawiać?”

Tydzień później Rich umówił się ze mną na lunch.  Tym razem zjawiłem się z Biblią i notesem, ale znowu wydawało się, że nie będzie to wcześniej przygotowana lekcja.  Po chwili niezręcznej ciszy zapytałem o fragment, którego nie zrozumiałem podczas mojego cichego czasu.  Wkrótce siedzieliśmy z otwartymi Bibliami, a rozmowa była tak ciekawa, że moje frytki wystygły na talerzu.  Kiedy pochyliliśmy głowy, żeby się pomodlić, zaskoczyła mnie pasja w jego głosie.  Ten facet wydawał się naprawdę kochać swojego Zbawiciela.  Wracałem do domu z dziwnym głodem studiowania Biblii.  Jego ekscytacja Bożym Słowem była zaraźliwa.

W kościele dał mi książkę.  „Spodoba ci się”  – powiedział.  „Daj mi znać, jak skończysz, to porozmawiamy o niej”.  Miałem setki stron do przeczytania w szkole, ale przeczytałem książkę, którą dał mi Rich, w cztery dni.  Idąc na spotkanie z nim, nagle coś do mnie dotarło.   „Jestem czyimś uczniem” – pomyślałem.

I tak było.

Egzamin Briana

Jakoś tak się stało, że zaczęło zależeć mi na tych chłopakach.  Modliłem się o nich z całego serca, na kolanach, spoglądając na rozmazaną listę próśb, które spisywaliśmy na spotkaniach naszej małej grupy.  „Brian ma dziś trudne egzaminy końcowe” – pomyślałem. „Ciekawe, czy patrzy na Pana”.  Niemal odruchowo wziąłem telefon i zadzwoniłem do niego.  Nie mogłem czekać do następnego wtorku, żeby dowiedzieć się, jak mu poszło.

Głos po drugiej stronie słuchawki brzmiał wesoło.  Brian powiedział, że Bóg dał mu pokój przy temacie, przy którym normalnie spociłby się z nerwów, ale nie dlatego się cieszył.   „Znasz Toma z mojej listy znajomych, którzy potrzebują poznać Jezusa?” – powiedział podekscytowany.  „Zapytał mnie, jak się mam przed testem, a ja powiedziałem, że wszyscy się o mnie modlicie.  Najpierw się ze mnie śmiał, ale gadaliśmy dalej i opowiedziałem mu, jak Chrystus zmienił moje życie”.

Brian mówił coraz szybciej i szybciej.  „Tom miał pytania, na które nie umiałem odpowiedzieć. Czy możemy porozmawiać o nich w przyszłym tygodniu na studium?”

Obiecałem, że to zrobimy i poczułem, jak przez moje serce przepływa fala miłości do tego licealisty. „Coś się zmienia” – powiedziałem do siebie, rozłączając się. „Zaczęło się jako studium biblijne dla chłopaków, ale jakieś trzy tygodnie temu, coś się zmieniło.  Coś się dzieje w ich sercach i w moim.  To chyba jest uczniostwo”.

I było.

Connie i Marketa

Moja żona, Connie, potrafi pisać SMSy szybciej niż jakakolwiek znana mi osoba.   Mówię jej, że to wrodzony geniusz.  Ona twierdzi, że to kwestia praktyki.

Wczoraj wieczorem robiła dwie rzeczy naraz.  Jedną ręką sortowała pranie, drugą wystukiwała coś na klawiaturze telefonu.  „Do kogo piszesz?”  – zapytałem.  „Do Markety” – odpowiedziała, nie przerywając ani sortowania, ani pisania.  Powinienem się domyślić.

Marketa zaufała Chrystusowi na spotkaniu naszej grupy młodzieżowej kilka lat temu, ale było jej ciężko utrzymać wiarę, dorastając w rodzinie ateistów.  Potrzebowała intensywniejszej opieki, więc zaproponowaliśmy, żeby po skończeniu szkoły zamieszkała z nami przez rok.  To była przygoda dla nas wszystkich, ale dla mojej żony oznaczała miłość w działaniu.  Rozmawiały o Bogu, zmywając naczynia i przy wieczornej kawie.  Marketa widziała naszą rodzinę w jej najlepszych momentach i patrzyła, jak próbujemy rozwiązywać problemy w tych najgorszych.  Był to proces, w którym Bóg zmieniał jej życie i wplatał charakter Chrystusa głęboko w tkanki jej spragnionej duszy.  Dziś chodzi z Panem, studiuje i umawia się z wierzącym mężczyzną.

„Jak często SMS-ujesz z Marketą?” – zapytałem.  „Nie wiem,” – odparła Connie – „nie liczę tego”.  Zaczęła przewijać wiadomości.  „Dziś cztery wiadomości, jak na razie.  Ale nie uwierzyłbyś, co Bóg robi w jej sercu”.  Powiedziałem, że szczegóły muszą poczekać.  „Muszę napisać rozdział o uczniostwie” – powiedziałem.  Dźwięk klikania ucichł.

Żona spojrzała na mnie. „Dave, czy myślisz, że wielu ludzi czuje presję, gdy słyszą to słowo?”  „Co masz na myśli?” – zapytałem.  „Wydaje mi się, że ludzie myślą, że uczniostwo to jakiś specjalny przepis, program, jakiś sprytny pakiet.  Jeśli ktoś przeprowadzi cię przez właściwe etapy, możesz powiedzieć, że „byłeś uczniem”, a jeśli ty to robisz, możesz powiedzieć, że „masz uczniów”.  Ja myślę, że to ma wiele wspólnego z naśladowaniem Jezusa i przyciąganiem ludzi do siebie, żeby oni też mogli Go naśladować”.

Przypomniała mi się scena z początku tygodnia, gdy wszedłem do pokoju i zobaczyłem Connie, jak z otwartą Biblią w ręku czyta coś Markecie przez telefon.  Albo jak kilka dni później przerwała trening, aby pomodlić się z nią przez telefon o sytuację w domu.

„Wiesz, Connie,” – powiedziałem –  „myślę, że to, co się dzieje między tobą i Marketą, to jest prawdziwe uczniostwo”.  „Może tak być” – odparła, sięgając po telefon, żeby dokończyć pisanie wiadomości.

I tak jest.

cytat

Uczniostwo to nie program czy wydarzenie; to styl życia. Nie jest na określony czas, ale na całe życie. Uczniostwo nie jest tylko dla początkujących; jest dla każdego wierzącego każdego dnia.

Bill Hull - The Complete Book of Discipleship: On Being and Making Followers of Christ

Czym więc jest Uczniostwo?

Wciąż tego nie rozumiem.  Ale doświadczyłem go i chcę go więcej.  Zastanawiam się, co mogłoby się wydarzyć, gdyby prawdziwe uczniostwo było obecne w każdej naszej służbie.  Jaki byłby skumulowany, przemieniający efekt, gdyby młodzi ludzie z każdej twojej grupie młodzieżowej byli naprawdę kształtowani na obraz Chrystusa poprzez uczniowskie relacje?  Co by było, gdyby uczniostwo obejmowało całe życie, było większe niż jakiekolwiek programy, struktury czy zaplanowane wydarzenia?  Jak inaczej potoczyłaby się historia, gdyby młodzi ludzie opuszczali twoją służbę i nadal czynili innych uczniami przez resztę swojego życia?

W następnym artykule może przeczytać o pięciu charakterystykach prawdziwego uczniostwa:

  • Wstęp
  • Czym NIE jest uczniostwo
  • Lunche z Richem
  • Egzamin Briana
  • Connie i Marketa
  • Podsumowanie
Autor

Sprawdź również: